Nie od dziś wiadomo, że samotność sprzyja przybieraniu na wadze, podczas gdy towarzystwo służy chudnięciu. No bo jak brylować wśród ludzi, zalotnie rzucając spojrzenie i szczerząc zęby w uśmiechu, gdy właśnie przeżuwa się ciastko czekoladowe? Po prostu się nie da. To chyba jedyny moment we wszechświecie, kiedy rzucanie spojrzenia i wagi (nie mylić z nienawistnym rzucaniem spojrzenia w kierunku wagi tudzież samą wagą) jest ze sobą ściśle skorelowane. Przynajmniej tak jest w przypadku myszy i ludzi.
Naukowcy z Ohio State University donoszą, że po miesiącu spędzonym przez myszy w mysim środowisku społecznym – gdzie ku uciesze15-20 rozbrykanych gryzoni umieszczono karuzele, zabawki, tunele i labirynty – myszy straciły około 50% białego tłuszczyku z okolic brzucha.
Aby lepiej zrozumieć co się wydarzyło (bo chyba nie wizyta u wróżki) należy pamiętać, że myszy i ludzie mają dwa rodzaje tłuszczu: biały i brązowy. Biały tłuszcz kumuluje energię, podczas gdy brązowy odpowiedzialny jest za jej spalanie. Ludzie rodzą się z dużą ilością brązowego tłuszczu, którego głównym zadaniem jest spalanie energii w celu regulacji temperatury ciała. Jest on także odpowiedzialny za utratę wagi.
Niestety nic co piękne lub pięknu ma służyć nie trwa wiecznie i brązowy tłuszcz wraz z wiekiem zanika i trudno go odzyskać.
Mimo to u myszy w Mysim Disneyland, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, białe komórki tłuszczowe zamieniały się w ciemne. Wg wyjaśnień naukowców to właśnie środowisko społeczne zaktywowało współczulny system nerwowy, który uruchomił zmianę białego tłuszczu w brązowy. I jak tu nie wierzyć bajkom?