W piątek Wholefoods ogłosił, że chce, aby wszyscy dostawcy sieci od 2018 r. obowiązkowo znakowali żywność i umieszczali na etykietach informacje o tym, czy produkt jest genetycznie modyfikowany. Sieć argumentuje, że w ten sposób wychodzi naprzeciw potrzebom klientów. Dostawcy się wzbraniają, twierdząc, że w ten sposób sugeruje się konsumentom, że z żywnością GMO może być coś nie tak [sic!].
Incjatywa Wholefoods jest o tyle istotna, że ani w Stanach Zjednoczonych ani w Kanadzie nie ma obowiązku oznaczania żywności genetycznie modyfikowanej. Niedawna inicjatywa kalifornijska, tzw. Proposition 37, której celem było wymuszenie na producentach znakowania żywności, została odrzucona. Warto nadmienić, że wielkie koncerny światowe, a także pierwsi na rynku gracze GMO, wyłożyli miliony dolarów w antykampanię, której celem było przekonanie konsumentów, że poprzez dodatkowe znakowanie wzrosną ceny żywności.
Wymóg znakowania żywności obejmie 339 sklepów w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Wholefoods jest czołową siecią sprzedającą, tzw. zdrową i ekologiczną żywność (ale UWAGA nie tylko) w Stanach Zjednoczonych. Dobrze rozwija się również na Starym Kontynencie, ale ze względu na ustawodawstwo europejskie (w UE istnieje obowiązek znakowania żywności) Wholefoods nie wywołuje takich emocji.